poniedziałek, 29 lipca 2019

Jej Królewska Wysokość Bubulinda




Pamiętacie Bubu Węgielka? Kotkę moich dzieci? Maleńką czarną dziewczynkę?
To może przypomnę - post 4 września 2016 r.
Wiem, wiem ! Trochę późno piszę o tej niezwykłej koteczce - proszę o wybaczenie, ale jak powiadają: lepiej późno, niż wcale.
Oto ona na przestrzeni tych trzech lat. Sami popatrzcie, jaka jest cudowna.


Czyż nie jest mistrzynią choreografii?  Pozy jakie przybiera śpiąc, rozbawiają do łez.
Tutaj jest szczuplutką, śmieszną niteczką, co potęguje wrażenie radosnego wzruszenia, gdy się na nią patrzy.





 Oj, tak mi się wydaje, że nasza księżniczka marzy o własnym posągu, bo czyż nie jest piękniejsza od kota egipskiego?


 Bubunia rośnie jak na drożdżach, lubi ludzi, nawet tych obcych, a w domu robi co jej się żywnie podoba.... 

 - Z góry lepiej widać... no i czuję moje ulubione zapachy.



   - Zaraz, zaraz... a dla mnie talerzyk?! z sernikiem, ma się rozumieć?!

   
     - Zostawili mi tylko okruchy! Że co?! Że zadek mam za duży?! Ja!!!!! Że Wet tak powiedział?!


   - I tak się dobrałam do sernika... matko, ile było krzyku! Teraz niech mnie szukają... Potwory!


- Jedzonko przyjechało, muszę udowodnić, że  jestem bardzo szczupła, bo zaczną mi wydzielać...
No, proszę ! Zmieściłam się?! Zmieściłam!!! Słyszycie!!!!!!!!!


- I jestem taka głodna...

Czy te oczy mogą kłamać? Oczywiście, że tak. Bubunia kłamie rano, kłamie po południu i kłamie wieczorem. Każdemu domownikowi wmawia, że dzisiaj jeszcze "mokrego" nie jadła, że po prostu nie może się na łapkach utrzymać z głodu.... No i czasami jej się udaje, bo tak dobrze udaje! 

Pewnie już zdążyliście się zorientować, że Bubunia jest inteligentna, ruchliwa, wszędobylska i bardzo towarzyska. No i oczywiście uczestniczy z wielkim zaangażowaniem we wszystkim co się dzieje w domu. Jej pomoc czasami jest wręcz niezbędna.



   - No na co czekacie! Dawać mi tu gwiazdę, to przystroję czubek!


- Ciekawe czy mnie znajdą?  Już słyszę, jak wykrzykują: och, jaka piękna bombka! Czarna kocia główka! Zupełnie jak główka Bubulindy!!!   
- Co?! Że mam natychmiast złazić?! I to się nazywa wdzięczność!                                                        


- Ale się napracowałam ! Teraz trochę odpocznę, a potem lecę do Pauliny uczyć się ...


- Jejku, jak ona to wszystko pojmuje... to jest takie trudne...


- głowa mi pęka od tych mądrości, pójdę zobaczyć co robią inni i może coś przekąszę?
O, Pańcio mój ukochany, na pewno nie zapyta, czy jadłam przed chwilą... tylko muszę się trochę
z nim pomiziać, uśpić jego czujność.....


   - Mówią, że ich przytłaczam! Ha! Ha! Każdy by tak chciał!

No i widzicie sami, taka jest właśnie nasza Bubu.

NAJSŁODSZA !!!!


wtorek, 9 lipca 2019

A u nas bez zmian...prawie...




                - Tego się po tobie nie spodziewałam, wiesz Guido, zawsze stawałeś w mojej obronie, a dzisiaj pozwalasz Cymesowi łazić za mną i łazić, ja mam tego dosyć! Zobacz jak wyglądam, gdy się złoszczę! Stare powiedzenie mówi, że złość piękności szkodzi, buzia z fasonu wychodzi... i co ja zrobię, gdy mi się to utrwali?! No co?!!!!


                  - Smutno mi teraz...


    -  Już ci tyle razy tłumaczyłem, że moje uczucia do ciebie są niezmienione i takie pozostaną, a Cymes, to nawet mnie zaczął ustawiać, ten typ tak ma. A tak w ogóle, to on jest bardzo wrażliwy, a ty popędliwa i jędzowata w stosunku do niego, no i konflikt gotowy. On myśli, że jest odrzucony przez ciebie, więc czuje się upokorzony... a w ogóle, to już wszystko się między wami poplątało...


    - Mhm... właściwie, to Guido ma rację...


    - Oczywiście, że mam... a teraz do domu ! Jest stanowczo za gorąco. Pańcia woła!


   - Idziesz?
   - Tak. Upał nie do wytrzymania.


   - No to czemu się zatrzymałaś?


   - Czekam na ciebie!

         
                      - Myślę, że nie musimy wchodzić razem...


                      - Jejku! Znowu? Dobrze, ja wracam do mojej kryjówki, a ty jak sobie chcesz!

Jak powiedział, tak zrobił, znikając w swoim zielonym zakamarku.


   - Chłodno i święty spokój ...

                     
                      - A ja jeszcze popatrzę na tego obżartucha! Przecież on pęknie! Pańcia też lubi owoce morwy, bo są bardzo zdrowe. Ale gorąco.....! Wracam do chłodnej sypialni.






No i nadeszła zmiana pogody. Hortensje i inne kwiaty odpoczną... ja też... Rododendron mi się nie podoba, wygląda jakby usechł... gorzej niż w czasie mrozów....





niedziela, 17 lutego 2019

MIĘDZYNARODOWY DZIEŃ KOTA 2019





          Przed tysiącami lat,w starożytnym Egipcie, kot był czczony jako istota boska. Uosabiał on boginię Bastet, córkę i małżonkę boga słońca Ra - uważano go za świętość, jako jej symbol.
Zarówno koty, jak i religia chrześcijańska przybyły do Europy prawie w tym samym czasie. Koty dzieliły z pierwszymi mnichami cele klasztorne, nie pozwalając, aby myszy i szczury niszczyły zapasy zakonników. Z tego też powodu zwierzęta te były bardzo szanowane także przez ludzi morza. Żaden statek nie mógł wyruszyć w rejs bez kota okrętowego: to przyniosłoby nieszczęście!

Bardzo długo kot cieszył się w chrześcijańskiej Europie nieograniczonym uznaniem. Prości ludzie widzieli w literze "M" na czole kotów o tygrysim umaszczeniu znak Marii Panny. Niestety nic nie trwa wiecznie i we wczesnym średniowieczu karta historii się odwróciła na niekorzyść kota.
Religijny fanatyzm, wiara w bliski koniec świata, wrogość w stosunku do życia zmysłowego i w stosunku do kobiet , zaczęły dominować w poglądach duchownych i świeckich panów. Zaczęto szukać jakiegoś wizerunku wroga i znaleziono go w ....kocie! - zwierzęciu tajemniczym, samowolnym i nie dającym się podporządkować. Do tego jeszcze gotowym do ustawicznego rozpłodu co dowodzi ogromnego zepsucia! Nic dziwnego, że już samo posiadanie kota, powodowało, że ich właścicielki uchodziły za czarownice.

Pomimo silnego prześladowania, kot przetrwał całe stulecia  w europejskich ludowych baśniach i legendach. Niestety, żeby nawet nie wiem jak się  starał, aby być ludziom użyteczny , to w większości bajek przypisywano mu zły charakter.
Dopiero gdy Charles Perrault napisał( w 1597 r. )opowiadanie ''Kot w butach" - kot odzyskał sławę i cześć i po dziś dzień żyje w sercach dzieci jako odważny i przebiegły bohater ze świata bajek.

Na początku XIX stulecia wielcy pisarze, tacy jak Victor Hugo, Honore de Balzac czy Charles Baudelaire zaczęli tworzyć opowiadania o swoich kotach, a E.T.A. Hoffmann uczynił bohaterem swego utworu Kota Mruczysława - uczonego młodego kocura: poetę i pisarza, który w swym rzekomym pamiętniku krytykuje ludzi i ich słabostki. Utwór ten wszedł na stałe do piśmiennictwa światowego torując drogę współczesnym nam pisarzom.

Ale nie tylko w literaturze koty znalazły swoje miejsce. Leonardo da Vinci, Brueghel, Durer i Goya - przedstawiali je na swoich obrazach.
I nie tylko w plastyce, ale również w muzyce znalazły swoje zaszczytne miejsce  - Operą kultową i kasową sztuką, oto czym jest musical ''Koty''. Andrew Lloyd Webber potrafił swoją porywającą muzyką sprawić, aby uliczne koty Londynu zagościły w sercach miłośników zwierząt na całym świecie.

Kończę, żeby nie zanudzić, ale to z miłości do kotów, tych cudownych wspaniałych zwierząt, które wciąż mają zagorzałych przeciwników. DLACZEGO?
Na szczęście coraz więcej jest tych, którzy was uwielbiają i się wami szczycą. I życzę wam tylko takich ludzi wokół.

Hikari moja, Guidonku i Cymusiu - nie wyobrażam sobie życia bez was!
Bubulinko - moje dzieci nie wyobrażają sobie życia bez ciebie!


Na koniec moja dyżurna rymowanka:

Wszystkim kotom
Życzę dużo smakołyków,
piórek, piłek, tunelików,
żabek, myszy i drapaków,
wylegiwań na hamaku,
pełnych misek pysznych dań
i miłości do swych pań...i panów! 

*****
Wiedzę do napisania tekstu zaczerpnęłam z książki Helgi Hofmann - 'Kotek Kocur Kiciuś czyli wszystko o kotach"

sobota, 22 grudnia 2018

Od kwietnia do listopada... wspomnienia...







                No tak... ktoś napisał do mnie: " Pojawiasz się i znikasz i znikasz i znikasz..."
To fakt. Ostatni post, to post marcowy, a mamy już koniec roku. (!)
Tak, jestem leń, leń, leń, leń...ale nie do końca. Robiłam zdjęcia, pisałam teksty, modyfikowałam, zmieniałam, czas uciekał, ja nie publikowałam, więc znowu zmieniałam, aktualizowałam, znowu odkładałam, a teraz to już nie wiem sama od czego zacząć... Tyle się słów nazbierało i zdjęć... Ktoś mi powiedział: na co czekasz? Po prostu zacznij, ot tak... z biegu, przecież wszyscy lubimy wspomnienia!
Dzięki przyjacielu! Ruszam więc i zaczynam od wiosny.



Prawda, że piękny! Ja niestety nie grzeszę wiedzą ornitologiczną, wstyd! Muszę to nadrobić.


Wiosna - najbardziej  oczekiwana i najbardziej pracowita pora roku.
Przycinanie, sadzenie, nawożenie - wszystko konsultowane z kotami, które wykazywały niebywałe zainteresowanie każdą czynnością. Szczególnie Hikari... no cóż, baba!




Cymesik... o nim można nieskończenie. Jest pięknym i bestią w jednym. To 100% kota w kocie! I to  jego przekonanie  o swojej ważności i władzy jaką ma nad nami wszystkimi.... no i ma!... nie przeczę!




Czy to właśnie dlatego on ciągle podgląda Hikari w jej zielonej toalecie? I ciągle ją strofuje? Na szczęście ona potrafi mu tak przywalić z liścia, że odchodzi jak niepyszny!

Do Guida zaś, ciągle się przytula i nadal traktuje go z wielkim respektem.


Kwiaty... Donice obsadzone, a krzewy kwitną przecudnie....









- Coś bieleje się w cieniu, czy to nie jest kocia niewiasta ?


Słodka Bania-Grubania walcząca z komarem....





Uwielbiam Księżyc, jego wszystkie fazy, a szczególnie pełnię.

Taki był kwiecień  i maj. Kwietniowo-majowe koty, kwiaty i Księżyc...

A CZERWIEC?
A w czerwcu to było tak:




Hikari w pogoni za motylkiem - to sama rozkosz patrzenia na tę wielką ośmiokilową kulę, która zadziwia sprawnością fizyczną.


  -  Już...? Już nie chcesz się ze mną bawić?


- Nie, to nie... wracam do domu, słoneczka już nie ma - czas na sen...tylko wcześniej coś przegryzę... odrobinkę, ciut, ciut.  Co jest większe, ciut, ciut czy odrobinka ?

Tymczasem Guido zajął się porzuconym motylkiem, prezentując typowe dla siebie: elegancję i delikatność każdego gestu...




Uwielbiam jego sylwetkę... w każdej pozie...


LIPIEC i szczególne wydarzenie w którym uczestniczyłam!

27 lipca miało miejsce CAŁKOWITE ZAĆMIENIE KSIĘŻYCA!



Ta bialutka kropka poniżej Księżyca - to Mars!





Wypatrywałam też stacji kosmicznej, no i udało się!



SIERPIEŃ - pełnia lata w moim miniaturowym ogródku...


... i początek jesieni...






-  A właśnie, że nie spadnę!  Będę  wisiał do wiosny a potem się zazielenię i ....
- Spadaj! - zaskrzeczała przelatująca sroka.
- A właśnie, żeeee - liść zakołysał się i....spadł.

A od dzisiaj jest kalendarzowa zima....