piątek, 27 lutego 2015

Był taki dzień...




 Brak słońca otępia, kłopoty ubiera w czarne kostiumy, odbierając radość życia, a otaczający nas świat wydaje się płaski i beznamiętny...
Hikari siedziała na parapecie z tęsknotą wypatrując: ptaszka, motylka, muchy... słoneczka.
Kocury musiały odczuwać to samo, lecz zamiast iść spać zaczęły ćwiczyć sumo i kung-fu, a kiedy Cymes wykonał lot nad salonem - nie wytrzymałam nerwowo i wywaliłam szanownych panów  do ogródka .


Pierwszy jak nigdy wyszedł Guido, w poszarpanym ubranku i z bezczelną  miną, która zapowiadała ciąg dalszy wymiany poglądów.



Wbrew moim przewidywaniom, chłopcy orzeźwieni świeżym powietrzem, zajęli się każdy swoimi sprawami.
Cymes po krótkiej obserwacji otoczenia, popędził w kierunku swoich punktów obserwacyjnych, zaś Guida zaintrygowały białe plamy w ogródku, którym musiał się przyjrzeć z bliska. 



Hikari również wyszła, by zaproponować mi pomoc przy sprzątaniu tarasu.


I wtedy stał się cud! Przez szare niebo przedarło się słońce!



Hikari zaś natychmiast znalazła się w zasięgu jego promieni.



Niestety, trwało to tylko kilkanaście minut... Szkoda.  Tak bardzo tęsknimy za słońcem, którego w tym roku jest tak mało jak nigdy.

Dzisiaj trochę popadało i  zieleń nabrała soczystości, bo była otulona kurzem jak pierzyną. 
Prognozy jednak nie są najlepsze. Znowu ma przyjść ochłodzenie i śnieg... i co się wtedy stanie z pączkami kwiatów...?



sobota, 21 lutego 2015

Na dobranoc...






   Zapach kolacji zwabia całą trójkę do kuchni. Zajmują swoje miejscówki: Guido na stole, Hikari pod lodówką, a Cymes w bezpośrednim sąsiedztwie moich stóp, co w znacznym stopniu uniemożliwia mi poruszanie się  i muszę co chwila go przepraszać: - Cymuś uważaj, jesteś zbyt blisko,  przepraszam, błagam, przesuń się, usiądź chociaż, bo zająłeś pół kuchni, Cymuuuś, bo będzie nieszczęście....!!

   To oni muszą dostać posiłek wcześniej, żebym ja mogła spokojnie zjeść swój.
Zmieliłam im wołowinkę, bo ostatnio kurczak został przyjęty bez entuzjazmu. Podejrzewam,że z tym mięsem kurczaka było coś nie tak..., że w sklepie bardzo się starali by mięsko było bardziej różowe i było go więcej... hm... szkoda tylko, że straciło na smaku.
Hikari i Cymes z apetytem zabrali się do jedzenia i swoje porcje wciągnęli w mgnieniu oka, by potem cierpliwie błagać oczami o dokładkę, z minami, które poddają w wątpliwość fakt otrzymania kolacji.
A co robi Guido?  Ano najpierw długo wącha...potem nadziewa na pazur ile się da, podnosi łapę do góry i zamaszystym gestem wyrzuca mięso w powietrze! Zeskakuje ze stołu...szuka... i zaczyna je turlać, tańczyć z nim... potem znowu nadziewa na pazur i zjada.
Ponownie wskakuje na stół i ...powtórka... i tak dopóki mu  się nie znudzi.

    No cóż...chyba uważa, że zwierzynę trzeba najpierw upolować  i dopiero potem zjeść, a nie tak na łatwiznę iść, do miski na gotowe!

RÓŻNICA

Zapytano mnie kiedyś, co wiem
(abstrahując od sprawy wyglądu)
o różnicy między kotem, a psem.
Ot - zwyczajna wymiana poglądów.

Najważniejsza różnica jest znana,
a ta reszta się prawie nie liczy.
otóż pies - jak wiadomo ma Pana,
a Kot - ma personel pomocniczy.

Franciszek J. Klimek.



wtorek, 17 lutego 2015

Międzynarodowy Dzień Kota





Na początek pozwolę sobie zacytować wiersz ukochanego poety Franciszka J. Klimka
- "Kociarza Roku 2006"

MOJA TOLERANCJA

"Gość nie lubi kotów
więc choć nerwy tłumię,
jednak mu wybaczam,
bo ja go rozumiem:
przebywając z kotem
w bliskiej zażyłości
mógłby się nabawić
kompleksu niższości"

Kociaki! Kocice! Kocury! Szare, bure, niebieskie, rude, kremowe, czarne, białe, czekoladowe, pręgowane, łaciate -wszystkich ras uznanych i nieuznanych przez różne tam organizacje i kluby, życzę wam, żeby ludzie na całym świecie zrozumieli wreszcie że:

ŻEBY CZŁOWIEK NIE MIAŁ ZŁUDZEŃ

Żeby człowiek nie nie myślał, że jest doskonały
i żeby nie miał złudzeń, że się z Bogiem zbratał,
że wszystkie mu zwierzęta będą się kłaniały
i uznają, że właśnie on jest panem świata -

żeby więc człowiek nie wpadł w samouwielbienie,
by poznał jak ułomna jest z niego istota,
Bóg dał mu przykazania, rozum i sumienie,
a gdy to nie pomogło, wtedy stworzył KOTA.

To oczywiście też wiersz Franciszka J. Klimka

A ode mnie życzenia moją własną rymowanką napisane:

Dużo, dużo smakołyków,
piórek piłek,tunelików,
żabek,myszy i drapaków,
wylegiwań na hamaku
pełnych misek pysznych dań
i miłości do swych pań!
...i panów...ma się rozumieć!

I jeszcze, żeby wszystkie koty wolno żyjące otoczone były opieką i miały codziennie wystawioną miskę z karmą, wodą lub mleczkiem.



poniedziałek, 9 lutego 2015

Kaprysy pogody...





Ostatnia niedziela - to szalona niedziela.
Przez całą noc padał śnieg. Rankiem słońce lekkim dotknięciem ożywiło zasypany świat, nietknięty jeszcze ludzką nogą.
Z przyjemnością patrzyłam w okno żałując, że nie będę mogła iść na spacer, by zostawić pierwsze ślady na tej sterylnej bieli i delektować się urodę pejzażu spowitego w puszysty biały śnieg.
Moimi niedzielnymi towarzyszami miały być jedynie: leki na bakterie, łóżko na wirusy, no i ... koty.
Jednak to spokojne białe piękno nie trwało długo. Widok za oknem zmieniał się jak w kalejdoskopie.
Chmury zasłoniły niebo. Przyleciał wiatr. Sypnęło śniegiem. Za oknem rozpoczął się szalony taniec
wiatru ze śniegiem... chwilami prawie nic nie było widać, tylko światła samochodów.
I nagle przejaśnienie, by w kilka chwil potem wielkie, lepkie płatki śniegu, znowu przysłoniły świat...
Natomiast zachód słońca był przepiękny!













poniedziałek, 2 lutego 2015

Niedzielny spacer...




Nareszcie słoneczko! Tylko strasznie mokro... skąd ta woda?



Cymes! Gdzie ty tak pędzisz?!



- Muszę zrobić obchód!



- Jakiś obcy się pcha! Przestraszę  go i zaraz wracam, bo tu jest zimno!



- Nie do wiary, jak śnieg w słońcu szybko topnieje...



- Tylko co tutaj tak kapie?



- Już wiem, to z dachu... ja wszystko wiem... Guido , chodź zobacz!



- O co to, to nie! Ja wracam!



- Nie dla mnie taka temperatura, ja muszę mieć cieplutko i mięciutko! Stróżuj sobie sam!



Oczywiście nasza przyjaciółka sroka była cały czas z nami.
A po południu, czy raczej wieczorem -  dokładnie o godzinie 16:35 - Księżyc urzekł mnie swoją urodą.