Brak słońca otępia, kłopoty ubiera w czarne kostiumy, odbierając radość życia, a otaczający nas świat wydaje się płaski i beznamiętny...
Hikari siedziała na parapecie z tęsknotą wypatrując: ptaszka, motylka, muchy... słoneczka.
Kocury musiały odczuwać to samo, lecz zamiast iść spać zaczęły ćwiczyć sumo i kung-fu, a kiedy Cymes wykonał lot nad salonem - nie wytrzymałam nerwowo i wywaliłam szanownych panów do ogródka .
Pierwszy jak nigdy wyszedł Guido, w poszarpanym ubranku i z bezczelną miną, która zapowiadała ciąg dalszy wymiany poglądów.
Wbrew moim przewidywaniom, chłopcy orzeźwieni świeżym powietrzem, zajęli się każdy swoimi sprawami.
Cymes po krótkiej obserwacji otoczenia, popędził w kierunku swoich punktów obserwacyjnych, zaś Guida zaintrygowały białe plamy w ogródku, którym musiał się przyjrzeć z bliska.
Hikari również wyszła, by zaproponować mi pomoc przy sprzątaniu tarasu.
I wtedy stał się cud! Przez szare niebo przedarło się słońce!
Hikari zaś natychmiast znalazła się w zasięgu jego promieni.
Niestety, trwało to tylko kilkanaście minut... Szkoda. Tak bardzo tęsknimy za słońcem, którego w tym roku jest tak mało jak nigdy.
Dzisiaj trochę popadało i zieleń nabrała soczystości, bo była otulona kurzem jak pierzyną.
Prognozy jednak nie są najlepsze. Znowu ma przyjść ochłodzenie i śnieg... i co się wtedy stanie z pączkami kwiatów...?