Wyleciały na spacer i się popisują.
Jak ja bym miał skrzydła, to bym im pokazał jak się lata, mądrale!
Ładnej pogody jak na lekarstwo, a my tak tęsknimy za odrobiną słońca.
Pańcia powiedziała, że deszcz też jest bardzo potrzebny, ale uważam, że jak przestaje padać, to natychmiast powinno zaświecić słońce, a nie szaro i szaro. Zaraz też zacznie się zmieniać... eh!
Tymczasem trzeba skorzystać ze słoneczka.
Nawet Guido wyszedł, a on jest bardzo wymagający i bardzo kapryśny.
Hikari jest podobna do mnie... Tylko niestety, niezbyt mnie lubi...
Na palcach można policzyć momenty jej łaskawości dla mnie.
Natomiast w stosunku do Guida to jest... jest...
Ona go uwielbia, czaruje, buzi, buzi, nosek w nosek... On też ją adoruje, bawi się z nią, gania po domu... No po prostu rzygać się chce!
Tutaj tak się jej przyglądał, że zapomniał schować
języczek.
Obserwował każdy jej ruch, a ona udawała, że ptaszki obserwuje... Przewrotna baba!
Nie! nie! Nie będę się już katował! Pańcia mi poleciła, żebym poszukał śladów wiosny.
Melduję, że w naszym ogródku jej nie znalazłem... No, może napęczniałe pąki, to wszystko!
To było wczoraj, do południa, a wieczorem wróciła zima i rankiem wyszedłem tylko ja , sprawdzić czy mi się to nie śni...
No cóż, byle do wiosny...