środa, 17 sierpnia 2016

,,Nie opuszczaj mnie"



 
        Akcja powieści pt. ,,NIE  OPUSZCZAJ MNIE" Kazuo Ishiguro - brytyjskiego pisarza japońskiego pochodzenia - toczy się w Anglii, u schyłku XX wieku; ale tak naprawdę w czasie alternatywnym...
Główną bohaterką jest trzydziestojednoletnia Kathy, absolwentka Hailsham - elitarnej szkoły z internatem, o bardzo wysokim poziomie nauczania, gdzie nauczyciele kładą nacisk na kreatywność i prace artystyczne

        Kathy znajdując się na  ostatnim życiowym zakręcie, zaczyna wspominać swoje dotychczasowe życie - idylliczne dzieciństwo i wczesną młodość  spędzone w szkole w Hailsham.  Wspomina swoich najbliższych przyjaciół: -Ruth i Tommiego, opowiadając drobiazgowo o wszystkim co ich łączyło i dzieliło, o tajemnicach, radościach i smutkach, konfliktach, miłościach i kontaktach seksualnych... oraz nadziei...nadziei na odroczenie...
Wspomina... czy raczej rozlicza się z przeszłością?
 
       W miarę rozwoju akcji, stopniowo, w wyniku napomknień i aluzji, odsłania się ponura i przerażająca tajemnica, czym naprawdę była  ta szkoła z internatem...
Gdy zaczęłam czytać, już na pierwszej stronie  pojawiły się terminy: dawca i donacje, a ja poczułam niepokój, gdyż one niczego dobrego nie wróżą...  Zdarzyło mi się nawet kilka razy odłożyć książkę, bo nie byłam pewna, czy tak naprawdę mam ochotę na takie właśnie  klimaty, pełne smutku, chłodu i niedopowiedzeń wpisanych w pozornie normalne i wręcz szczęśliwe dzieciństwo oraz  młodość bohaterów powieści.  Jednak odłożenie jej ,,na później" nie było łatwe - zadziałała jak narkotyk.

       Ishiguro podarował nam książkę o narracji wyważonej i chłodnej, ale to pozór, bo pod kamienną powłoką toczy się gorąca lawa pytań o granice człowieczeństwa . Ta książka  jest kolejnym głosem do dyskusji na temat bioetyki, oraz prowokuje do zadawania bardzo wielu pytań. Dla mnie jedno wydaje się być najważniejsze:

 -CZY DĄŻENIE DO NIEŚMIERTELNOŚCI, MOŻEMY ZAAKCEPTOWAĆ ZA KAŻDĄ CENĘ?


wtorek, 9 sierpnia 2016

Jak dobrze wstać skoro świt... i do roboty!



                
                  -  No tak, po zapachu poznaję, że były dzisiaj w użyciu. Pańcia znowu cierpi na bezsenność wczesno-poranną i wzięła się za porządki w ogródku. Nie wiem, czy powinna. Sama słyszałam jak mówiła, że tuż przed wyjściem ze szpitala, pytała lekarza rehabilitanta, co będzie mogła robić w ogródku, a ten odpowiedział, że wąchać kwiatki, a Pańcia na to, że bardzo śmieszne!


                 - O, widzę, że Guido też już na posterunku!


                   - Wygląda na zapracowanego, chociaż to do Guidka niepodobne...

                 
                     - Biegnę i ja do Pańci, muszę jej pomóc.


         - No nieźle!  Pańcia przycięła tawułę złocistą, która była strasznie rozczochrana, straszyła przekwitniętymi kwiatami, pchała się na hortensję i traciła  też swoją piękną złocistą barwę.


         - Ciekawe, czy to wszystko zmieści się nam  do tej siatki...


             - Coś tam się rusza! Już wiem! Ślimak!


             - Cymes, co ty tak pilnujesz tej konewki? Bez przerwy się Pańci podlizujesz. Rzygać się chce!
             - Fe! Damy się tak nie wyrażają.
             - Dam się nie krytykuje, dama to dama! Damie wolno więcej!


             - Guido, wyłaź stamtąd, zaraz będziemy kosić!


      - Czego się drzesz! Byłem w toalecie!

                    
                    - No proszę, poobcinane, zagrabione, skoszone, posprzątane, to lubię!

   
            - Hikari! Taras teraz będziemy myć! Przestań się gapić na tego motyla! I tak go nie złapiesz!
          


               - Wiesz co, Cymes, powinieneś założyć własną orkiestrę! Wielki z ciebie  dzisiaj dyrygent - więcej wiatru robisz niż pracujesz!
               - Ale ty pyskata jesteś! Wiesz, że trzeba cię bardzo kochać, żeby cię kochać?


                    - Ach, inaczej się zaraz oddycha... Teraz jest cudownie! Bardzo lubimy pomagać naszej Pańci. Ja zaraz się położę brzuszkiem do góry, a Pańcia przyniesie sobie kawę i będzie mnie podziwiać...
Uwielbiam to!