sobota, 23 maja 2015

Poranne spięcie... Reaktywacja...





Nie wiem, czy to słońce i uroda kwiatów sprawiły, że Hikari w swojej samotni, wyraźnie nad czymś intensywnie myślała. Czyżby wyrzuty sumienia, że jest zbyt popędliwa i gdyby chociaż doliczyła do pięciu, to nie doszłoby ostatnio do łapoczynów?


Postanowiła iść do domu, by coś przekąsić. Nie można powiedzieć, żeby miała ostatnio jakiś specjalny  apetyt, ale doświadczała zawsze cudu serka Almette.  Słysząc jednak cichutkie, proszące miauuu,  zatrzymała się..


Obiekt jej rozmyślań stał przed nią pełen pokory i z błyskiem miłości w oczach.


- Jesteś cudowna moja  Mała - szepnął trącając ją noskiem.


- Uwielbiam jak tak do mnie mówisz. Czuję się wtedy jak... jak bym była kocim wcieleniem Ingrid Bergman...
-  A ja wcieleniem Humphrey'a Bogart'a
- I kochamy się jak Rick i Ilsa w ,,Casablance"
- Mogę cię pocałować w czoło Maleńka?


- Jak dzieci, jak dzieci!  No i nie pierwszy i nie ostatni raz poszedłem w odstawkę, ale z doświadczenia wiem, że to nie potrwa długo; wówczas znowu usłyszę: - ,,Guido ratuj mnie przed tym potworem!" A ja znowu będę jak Zorro, spowiednik i największa miłość w jednym...


A dzisiaj padało i padało....

środa, 20 maja 2015

Poranne spięcie...



- Ostrzegam cię Cymes, że mogę ci zaraz przyłożyć, jak nie przestaniesz mnie denerwować!
Przyczepiłeś się do mnie od rana jak rzep do psiego ogona!


- A kto na mnie fuka, jak tylko się zbliżam? I nie zapominaj moja droga, że ja mam silniejsze pazury!


- A ja jestem zdecydowanie szybsza i bardziej zdeterminowana!


- No i co? Mam dołożyć jeszcze prawym prostym?!


- Muszę ochłonąć i przemyśleć to...


- Nic na to nie poradzę, że wkurza mnie  ta mądralińska! A tak ją kiedyś kochałem... A ona tylko Guido i Guido! A ja? Przecież jestem najpiękniejszy i najmądrzejszy!
Pani mówi, że łączy nas toksyczna miłość... eh, i pewnie ma rację.

środa, 13 maja 2015

Czasami i tak bywa...




    Jeszcze mam opadłą szczękę. Siedzę na tarasie z kawą... drugą zresztą... i kajetem zadań na najbliższe dni.
Koty rozrzucone gdzieś po ogródku, odpoczywają.  Nagle, wszystkie porzucają swoje miejscówki, łączą się na środku ogródka w gęsi szyk i wolniutko, równiutko wchodzą na schody, przemierzają taras i wchodzą do salonu... Ja wstrzymuję oddech, aby nie zakłócić niczym, tego majestatycznego  pochodu. Taki widok zdarza się raz!
Dużo bym dała, żeby poznać tajemnicę tej decyzji... No i ta kultura!
Ha! I ta obojętność! Nie obdarowały mnie bestie nawet jednym spojrzeniem!

    Tak napisałam wczoraj, bezpośrednio po tym historycznym dla mojego domu wydarzeniu.
Następnie wrzuciłam tę notkę na moje ulubione forum na Bri-Misiowie, żeby podzielić się i poszukać wspólnie odpowiedzi na pytanie: dlaczego moje koty solidarnie opuściły ogródek, mimo pięknej pogody? I co? Odpowiedzi były podobne. Ano zmówiły się na bank i w dodatku odcięły mi łączność telepatyczną, pozostając wyłącznie w zasięgu między sobą, a co za tym idzie - odbierając mi możliwość rozumienia i zrozumienia czegokolwiek! Dlaczego?!
Potem było tylko gorzej.
Kiedy skosiłam trawę i wypieliłam trawnik z chwastów znanych mi i nieznanych, a upierdliwie płożących się, oraz zdarłam resztki sfilcowanej darni, która jeszcze straszyła miejscami  - doszłam do wniosku, że jak nie położę się natychmiast na podłodze, to mój kręgosłup już nigdy nie wróci do pionu, a ja mogę zamówić sobie cztery klepki i hajda w szczęśliwe rejony! Tak też uczyniłam. Potem zamieniłam podłogę na kanapę i wzięłam książkę do ręki, zamiast środka przeciwbólowego - czasami działa! W chwilę potem Hikari była przy mnie. Zawsze, ale to zawsze  przybiega do mnie,gdy usłyszy, że moszczę sobie poduszki i otwieram książkę.
Nie ułożyła się jednak na końcu kanapy, gdzie było wystarczająco dużo miejsca, o nie! Zaczęła się pakować między mnie, a oparcie! Co za jędza! Pozbawia mnie komfortu wypoczynku! Muszę się przesunąć, ale żeby nie spaść, zginam prawą nogę, a lewą opieram na prawym kolanie, żeby utrzymać równowagę.  Hikari już prawie usypiała, ale widać poczuła, że coś nad nią wisi. Obejrzała dokładnie moją stopę, potem wstała, odwróciła się do mnie -bo leżała tyłkiem- i wyśpiewała przeciągłe, potrójne miauuuuu, miauuuuu, miauuuuu! Zabrzmiało to jak... hm, myślę, że tak do końca to cenzuralne nie było! 
- O rany, co tak się pieklisz - powiedziałam, zmieniając pozycję. Dla niej to jednak było za mało. 
Stwierdziła zapewne, że wygodniej jej będzie na mnie i w chwilę potem, zwaliła się na mój brzuch. Jęknęłam! Siedem kilo żywej wagi! Ooo, co to to nie! Zaczęłam więc klepać w poduszki leżące obok mnie, dając jej tym samym do zrozumienia, że ma się przenieść. Pojęła natychmiast, ale zamiast przenieść się grzecznie, to zaczęła się wiercić: wchodziła  i schodziła z mojego brzucha, patrzyła mi w oczy, miauczała, pomrukiwała, przeszkadzała w czytaniu. Ja, żeby skrócić te jej wygibasy i popisy wokalne, rozejrzałam się przytomniej dookoła i pytam : -  ale o co chodzi Hika? Kładź się grzecznie jak zwykle i nie przeszkadzaj mi, co z tobą? A ona na mój brzuch... i do poduszek...i z powrotem. Patrzę... poduszki leżą tak raczej pionowo... to małpa, myślę...przesuwam poduszki w dół, oklepuję i  pytam: - o to ci chodzi?  Małpiszon pakuje się na poduchy cały szczęśliwy, okręca się trzy razy w prawo, trzy w lewo i przyjmując wreszcie pozę gwiazdy filmowej zaczyna lizać łapę i patrzeć na mnie oczami, które wyrażają daleko idące ubolewanie i oczywistą wątpliwość co do stanu mojego umysłu...

No cóż, służba nie drużba... trzeba było przyjąć pod dach trzy psy, wtedy ja byłabym panią, a one by służyły!!!!


poniedziałek, 4 maja 2015

Koty polecają...



    ,,Świat jest piekłem! Jakie znaczenie ma to, co się w nim dzieje? Jest tak urządzony, że jedno cierpienie pociąga za sobą drugie. Od kiedy istnieje Ziemia, zachodzi na niej reakcja łańcuchowa cierpienia i strachu. Ale może gdzie indziej wcale nie jest lepiej, na odległych planetach, gwiazdach i drogach mlecznych... Kto wie? Człowiek jest ukoronowaniem całej brzydoty naszego wszechświata i tych wszechświatów nieznanych. Ludzie, oni są tacy... Są źli, podli podstępni, samolubni, żądni krwi, złośliwi, niewierni, obłudni, zawistni - i tak, są przede wszystkim beznadziejnie głupi!

Ludzie, no cóż, tacy są ludzie. Ale co z INNYMI?"



Głównym bohaterem tych książek jest Francis - kot detektyw, a przedmiotem prowadzonych przez niego śledztw, są mordy dokonywane na jego pobratymcach.

Gdy zaczynamy czytać, to już po kilku stronach zapominamy, że Francis jest kotem... Zaraz, właściwie, to zapominamy, że należymy do rasy ludzkiej, wtapiając się w kocią społeczność, a kiedy sobie przypominamy, to paraliżuje nas wstyd, niesmak i rozpacz! 

Książki są niezwykłe! Napisane błyskotliwym językiem, są również skarbnicą wiedzy, albowiem Francis jest kotem bardzo inteligentnym, dowcipnym, sarkastycznym i filozofującym. Posiada ogromną wiedzę nie tylko z dziedziny psychologii i kryminalistyki, ale również architektury, sztuki... ach, on wie o wszystkim, i  posiadł rzecz najważniejszą, tak zwaną mądrość życiową!
Słowa krytyki pod adresem ludzi, potrafią rozśmieszyć do łez, ale niestety, częściej niosą przerażenie...

Hikari zwróciła mi uwagę, że prowadzenie bloga, którego głównym tematem jest życie  kotów i nienapisanie ani słóweńka o tych książkach, które są skarbnicą wiedzy o kotach...i ludziach, wiedzy wplecionej w treść, ale również zawartej w Przypisach - to zwyczajny brak konsekwencji.

- ,,Felidae"- 1995 rok Świat Książki
- ,,Francis Felidae II"- 1996 rok Świat Kiążki
- ,,Salve Roma" - 2007 rok Sic!
- ,,Pojedynek" - 2008 rok Sic!

Dwie ostatnie pozycje można jeszcze kupić, ale z dwiema pierwszymi są podobno kłopoty.

Jeszcze jedna uwaga: to nie są książki dla dzieci! Autor porusza w nich  bardzo ważne i poważne tematy. Jest  też wiele drastycznych opisów.

Akif Pirincci jest laureatem bardzo wielu nagród. Jego książki osiągnęły milionowe nakłady i zostały przetłumaczone na dwadzieścia języków, a ja nie wiem dlaczego nie przetłumaczono na język polski pozostałych dwu części z tego cyklu...?

Ja i moje stado, polecamy te książki, które autor -

,, Kotom poświęcił - obojętne, czy są zwierzętami, czy ludźmi"