Czy nawiedzają was koszmary? Czy przychodzą nocą szczerząc kły, by potem przez dzień, dwa, lub więcej prześladować was i zatruwać wam radość życia? Czy rozpamiętujecie kadr po kadrze znaczenie każdego obrazu, każdego słowa, doszukując się ukrytych znaczeń? Przestróg? Wskazówek?
Opiszę, to może się uwolnię...
Ciemno. Jedynym oświetleniem jest delikatna warstwa śniegu pokrywająca płaskie pustkowie. W oddali zarys bloków mieszkalnych, podobnych do bunkrów, bez jednego radośnie przywołującego światłem okna.
Jestem sama. Boję się. Tak bardzo bym chciała być już w domu. Skąd ja się w ogóle tu wzięłam i dlaczego odległość od domu wcale się nie zmniejsza, przecież idę!! Nagle słyszę za sobą kroki...Zmieniam lekko kierunek, by kątem oka sprawdzić z kim mam przyjemność...Dostrzegam postać mężczyzny. Czuję, że ogarnia mnie paniczny strach. Przyspieszam, kroki za mną też. Zwalniam, kroki też zwalniają, przyspieszam, kroki też... Boże to znaczy, że jestem zwierzyną! Odzyskuję zimną krew: zwalniam-przyspieszam, przyspieszam-zwalniam. Gdy dom jest na tyle blisko, że może mi się udać - zaczynam biec jak szalona. Dopadam okratowanych drzwi... On jest tuż przy mnie... Chwytam metalowy pręt oparty o ścianę i wbijam go w prześladowcę! Ale to nie jest mój prześladowca - to jest wielki, piękny, czarny pies, który pada i patrzy na mnie błagalnie, a resztkami sił próbuje łapą powiększyć otwór w drzwiach. Jego pysk prosi o pomoc! Zaczynam się wahać, lecz nagle głos wewnętrzny krzyczy: nieeee! Wbijam pręt ponownie!
Biegnę długim korytarzem i wpadam na przyjaciółkę, która wyrasta przede mną ni stąd, ni zowąd. Mówię jej, że wszystkie okna są zamurowane, tylko w jednym jest poszarpana moskitiera. Wygląda mi to na włamanie do pokoju, do którego nie wolno nikomu wchodzić. Ona z dziwnym uśmieszkiem na twarzy wyciąga klucz i otwiera pokój, a następnie zamyka stwierdzając, że wszystko jest w najlepszym porządku. Coś ty zrobiła, krzyczę na nią i biegnę do swojego mieszkania. Rygluję drzwi i zrzucając wierzchnie odzienie, wskakuję do łóżka, bo trzęsę się z zimna i ze strachu. Wtedy obejmują mnie gorące, czułe ramiona, a ja nie dowierzam, że mogę jeszcze czuć taką słodycz. Nadchodzi ranek. Czuję zapach skórzanej kurtki. Wstałeś już? - pytam nie otwierając oczu. Podnoszę głowę... przecież to jest obca twarz... ale nie do końca... kogoś mi przypomina ... usiłuję sobie przypomnieć... Tężeję w środku... zaczynam się bać... I gdzie ja w ogóle jestem?!
Budzę się przerażona...
Nie wiem, czy ten koszmarny sen, odnosi się, czy nie odnosi do tego co się stało, ale przedwczoraj zmarł nasz WIELKI PRZYJACIEL OD ZAWSZE..... A MĄŻ MOJEJ PRZYJACIÓŁKI..................................................................................
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro :-(
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o Twój sen to miałam wrażenie, że czytam Kinga :-)
Nie wiem co powiedzieć....wciąż żal....
Usuń