środa, 24 lutego 2016

Ręce opadają...




        Mam dwa koty normalne i jednego wyjątkowo kreatywnego. Zgadnijcie, które są normalne, a który wyjątkowo kreatywny? Hikari i Guido są normalne, a Cymes jak to Cymes - wymyślił ostatnio dla mnie nowy  wieczorny obowiązek, którego wykonania  domaga się głośnym miauczeniem.
Na czym to polega?  Ano, zanim dotrę do łazienki, on już otwiera  drzwi i wskakuje do wanny informując mnie, że wieczorną toaletę zaczynamy od jego futra, a nie od mojej twarzy. Nie chodzi tu też o samo szczotkowanie, o nie!  Ja muszę zmoczyć ręce i dokładnie, bardzo dokładnie obmywać jego futro, spłukując co chwila z rąk martwe włoski., a dopiero potem  go wyszczotkować tam, gdzie on sobie życzy, na koniec zaś tam, gdzie ja uważam, że należy...
Wczoraj się zbuntowałam... dosyć tego dyktatu - rzekłam - pan Słodowy, napisał książkę pt. ,,Zrób to sam", więc zrób to sam, Cymeńku!  Ja mam dziś problem zdrowotny i jestem od ciebie ważniejsza! Przykro mi... 
Siedział naburmuszony, z zamkniętymi oczkami i od czasu do czasu wymrukiwał z siebie niezbyt pochlebne, tak myślę, słowa pod moim adresem.
Wreszcie położył się i zaczął się myć! Sam! No proszę, zrozumiał! Warto się czasem postawić!!


            Niestety z Hikari mi się nie udało, ani prośbą,  ani groźbą... Wyjąć jej nie mogłam, bo za ciężka dla mnie... Oczywiście, że mogłam puścić wodę, ale przecież nie będę jej stresować! Moje kochane słoneczko czekało na mnie, jak byłam pod prysznicem, aż zasnęło...
Zresztą, chciałam tylko opiłować  paznokcie u stóp..

To właściwie ile mam normalnych, a ile kreatywnych kotów?

P.S. Zdjęcia zrobione telefonem, w złych warunkach oświetleniowych i zbyt pośpiesznie... :)

środa, 17 lutego 2016

Międzynarodowy Dzień Kota 2016




W tym roku też zacytuję wiersz Franciszka J.Klimka

CO JEST WAŻNE?

Zrobiłem listę moich braków
tych w remanencie i w dorobku:
w portfelu - tylko znak zodiaku;
w majątku - myślnik po dwukropku.

W lodowce bryndza, w szafie mole,
w barku - to już mnie nie dotyczy,
lecz za to w kuchni - KOT na stole!
I to jest ważne! To się liczy!

Ja przy talerzu, on przy misce,
czasami bywa, że odwrotnie,
a kiedy resztki już na łyżce,
obu nam robi się markotnie.

Ale to nic i mniejsza o to,
ja się nie żalę nad złą dolą:
Jeżeli serce oddasz kotom,
one ci zginąć nie pozwolą.

Bo czy też w mieście, czy też w lesie
Kot ci okaże dobrą wolę
i wnet przekąskę ci przyniesie;
nawet położy ją na stole.

Morał wynika z tego taki:
Nie załamujmy się w kłopotach,
nieważne, jakie inne braki,
ważne, żeby nie brakło kota.


       Wszystkim kotom na świecie - życzę zdrowia,wspaniałych zabaw, pełnych misek i mądrych ludzi wokół, ludzi, którzy nie przejdą obojętnie wobec kociego nieszczęścia. Życzę też, żeby wszyscy wreszcie zrozumieli, że kot ma serce, duszę, kocha, myśli, pragnie, czuje i cierpi. Jest naszym bratem mniejszym, a nie niewolnikiem.


         Doris Lessing, brytyjska pisarka, laureatka LITERACKIEJ NAGRODY NOBLA 2007, tak napisała w swojej cudownej książce ,,O kotach":

         ,,Jakim rozkosznym stworzeniem jest kot! Momenty radosnego zaskoczenia w ciągu dnia, miękka, ciepła gładkość pod ręką, kiedy budzicie się zimną nocą, gracja i wdzięk, nawet u zupełnie zwyczajnego dachowca... Kot kroczy przez wasz pokój - i w tym samotnym marszu widzicie leoparda czy nawet panterę, obraca ku wam głowę - i żółty blask jego oczu mówi wam wyraźnie, jaki egzotyczny gość zawitał w wasze progi, darząc was swoją przyjaźnią; kot, który mruczy, gdy go głaszczecie, pod bródką albo za uchem..."


          Hikari, Guidku, Cymusiu, moja fascynacja wami i moja miłość do was jest
coraz większa, a wasza rola w moim życiu niezwykle znacząca....






poniedziałek, 15 lutego 2016

... że tytuł ... taki jakiś....?



     
       A miało być o kotach...

       Nie mogę jednak przejść obojętnie obok tej książki i polecam ją jako lekturę obowiązkową; a chciałam odpocząć i rozweselić się nieco, po przeczytaniu ,,Znikasz"... no i dałam się zwieść uśmiechniętym buziom moich ulubionych aktorek.
W miarę czytania odnosiłam wrażenie, że autorka została wręcz zainspirowana książką Christiana Jungersena, bo jej powieść też traktuje o ,,znikaniu" naszej osobowości na skutek nowotworu mózgu...

       Dwie siostry, dwa światy, dwa dramaty, dwie nienawiści, żale, gorycz, rozpacz, miłość, pragnienie zrozumienia, ciepła, pojednania...to wszystko w obliczu tragedii rodzinnej. Samo życie!
Służbie zdrowia też się nieźle oberwało! I ta miłość do rodziców!
Trochę śmiechu przez łzy też jest... a dziewczyny klną, że aż się jasno robi!

       Zachęcam kochani, bo ta książka to też instrukcja postępowania w stosunku do rodziców, mimo swoich spraw, mimo braku czasu, mimo chęci ucieczki ze strachu przed swoimi słabościami i tym OSTATECZNYM... NIEUNIKNIONYM...