Żal było patrzeć na Cymeska, gdy tak siedział pełen rezygnacji i zadumy nad rozpościerającym się za oknem widokiem, pełnym olbrzymich, lepkich i poruszających się z wielką szybkością płatków... raczej płatów śniegu.
No cóż... wiosna postanowiła iść pieszo i z wielką złośliwą radością zapewne myślała sobie: a niech potęsknią za mną! Niech się zastanowią dlaczego nie mam ochoty w ogóle do nich przyjść! A tymczasem pozwolę sobie na fochy! Fochy deszczowe! Fochy gradowe! Fochy śniegowe i wichury!
Dzisiaj pierwszym symptomem łaskawości wiosny był ranek słoneczny i ciepły. Wyszliśmy do ogródka. Z radością zauważyłam, że pączki tawuły i forsycji zaczęły pękać.
Tawuła pięknie się złociła...
A wokół też było biało, tylko przyczyna była zupełnie inna...
Hikari była szczęśliwa, a trawa zielona i w dużo lepszym stanie.
Cymesik zaś - pełen radosnej inicjatywy...
A potem zlał się ze środowiskiem... ale długo nie wytrzymał, ziemia jeszcze bardzo zimna.
Hikari nasłuchiwała, czy wiosna przyspiesza kroku, ale stwierdziła, że nie... i wróciła do domu.
Guido po zdobyciu kamiennego szczytu, usadowił się na słoneczku , na kilkanaście minut, i też długo nie wytrzymał. Pobiegał trochę by się rozgrzać i wrócił do domu.
Jaka?
MRUCZENIE SZCZĘŚLIWEGO KOTA!!
Nie jednego, a kilku kotów :)
OdpowiedzUsuńHikari i Guido przesyłają buziaki ! :)
UsuńOdwiedziliśmy :-). Małgosia i Rafał
OdpowiedzUsuńA gdzie buziaki i pozdrowienia, a także słowa otuchy, no gdzie....?
UsuńCymusiu kochany, łączymy się z Tobą w cierpieniu :-(
OdpowiedzUsuńCymuś dziękuje za sympatię i zrozumienie... :)
Usuń