Historia, którą opiszę wydarzyła się wiosną, ubiegłego roku. Niektórzy ją znają, więc mogą mieć wrażenie deja vu...
Podlewałam kwiaty na ganku. Nagle przez płot przeskoczył kotek, podbiegł do mnie i zaczął owijać się wokół nóg, haftując przestrzeń radosnymi wzorami i patrząc mi głęboko w oczy.
Kiciunia, jaka ty jesteś śliczna! Jajek nie widzę, więc dziewczynka, tak na oko - 8 miesięcy?
Jaka delikatna i pięknie pręgowana jak moja śp. Tiga... i jaka chudziutka! Zaraz ci przyniosę jedzonko ...poczekaj chwilkę. Naszykowałam pół puszeczki kurczaka z tuńczykiem i troszkę suchej, martwiąc się, że nie jest odpowiednia dla wieku...ale nic to, kupię jej !
Matko, co ty wyprawiasz - myślałam jednocześnie - nie możesz jej wziąć do domu!!
Może znajdę jej dom... jutro zacznę dzwonić...ona ma tyle wdzięku! Jest taka śliczna i taka kochana!
Z przyjemnością patrzyłam, jak wcina z apetytem, wylizując miseczkę do ostatniego chrupka i ostatniego kawałeczka mięska. Przyniosłam jej jeszcze wodę i odrobinę mleczka... wybrała mleczko.
Najedzona i wyraźnie szczęśliwa, zaczęła się myć. Z bólem zamknęłam drzwi. Obserwowałam ją jeszcze przez szybkę w drzwiach, jak się myje i w chwilę potem z ulgą odetchnęłam, gdy jednym susem przeskoczyła furtkę i popędziła chodnikiem za jakimś kotem.
Codziennie o godzinie 20. wychodziłam z miseczką, a z drugiej strony pędziła ona - moja Tośka!
Pewnego dnia wracałam trochę późno do domu, martwiąc się, że moje skarby tęsknią, a Tośka głodna. Gdy wysiadłam z samochodu, siedziała na słupku, gdy podeszłam, miźnęła moją głowę i popędziła na ganek. Chciała koniecznie wejść ze mną do domu...nagle zmieniła postawę: urosła i napuszyła ogon... W drzwiach stali Cymes i Guido, wyczesani na irokeza, z napuszonymi ogonami i położonymi uszami szykując się do ataku! Tylko Hikari stała za nimi spokojnie, leciutko i wdzięcznie nastroszona, uszy normalne, oczka wielkie - wyglądała uwodzicielsko...
No to masz, co chciałaś -pomyślałam.
Tośka zaczęła przychodzić na dwa posiłki. Była jednak ostrożniejsza i czujna, ale w stosunku do mnie coraz bardziej przymilna. Robiła ze mną porządki w ogródku przed domem, biegając za szczotką i pomagając usuwać przekwitłe kwiaty i zażółcone liście.
Pewnego popołudnia odprowadzałam znajomą do płotu. Nagle furtkę jednym susem przeskoczyła Tośka, więc ją przedstawiłam: oto moja nowa przyjaciółka Tosia, jak widzisz jest piękna i taka słodka,że brak mi słów!
W tym momencie, drzwi sąsiedniego domu się otworzyły i rozbawiony sąsiad obwieścił : to jest ON! FELEK ! Właśnie go wykastrowałem!!
Opanował nas nagły i gwałtowny śmiech! O biedne nasze przepony!
O godzinie 20. Felek jak zwykle przyszedł na kolację i jak zwykle wyznawał mi miłość.
Jak dobrze,że nie znalazłam mu domu....
Karmę kupiłam...odpowiednią dla wieku...
Niedługo potem sąsiad sprzedał dom i wyprowadził się jedno skrzyżowanie dalej. Felek odwiedzał mnie jeszcze przez jakiś czas.
Dzisiaj spotkałam sąsiada i pytam: co słychać u Felka, czy nie tęskni czasem? - Myślę, że już nie - odpowiedział - ale długo to trwało! Zaraz po otwarciu drzwi, zawsze pędził w kierunku pani domu. A jak nie chcieliśmy go wypuścić, to demolował nam dom! W sukurs przyszła zima i efekt kastracji. Wtedy nastał spokój!
Kochany Felek...
No cóż, a w moim sercu, otwartym dla wszystkich kotów świata, zagnieździła się teraz czarna, słodka Jaśka... tylko, że ona nikogo nie ma. Ona ma tylko mnie...
Walu piękna Jaśka, a i Felek na pewno cudny był... toż to Hika kawalera poznała od razu, ehh...
OdpowiedzUsuńA Ty Magdaleno jak pięknie ten fakt z tekstu wyłowiłaś :)
UsuńFelka zdjęć nie mogłam znaleźć. Może coś im dolegało i skasowałam ?
:)
Usuńa jak!!!
ciekawe czy moje chłopaki by Hikę zainteresowały, hahhahaha
Ona jest nieprzewidywalna, ale jedno jest pewne, jeżeli kocurek chce nad nią panować - to jest stracony.
UsuńCo do mnie, gdybym była kotką, to takim przystojniakom, jak Twoje - niczego bym nie odmówiła :)
ostatni akapit....bardzo wzrusza....trzymaj sie Walu....narvalcat
OdpowiedzUsuńSylwio, zrobiłaś mi wspaniałą niespodziankę! Cieszę się ,że wpadłaś i DZIĘKUJĘ <3
Usuń