Nie wiem, czy to słońce i uroda kwiatów sprawiły, że Hikari w swojej samotni, wyraźnie nad czymś intensywnie myślała. Czyżby wyrzuty sumienia, że jest zbyt popędliwa i gdyby chociaż doliczyła do pięciu, to nie doszłoby ostatnio do łapoczynów?
Postanowiła iść do domu, by coś przekąsić. Nie można powiedzieć, żeby miała ostatnio jakiś specjalny apetyt, ale doświadczała zawsze cudu serka Almette. Słysząc jednak cichutkie, proszące miauuu, zatrzymała się..
Obiekt jej rozmyślań stał przed nią pełen pokory i z błyskiem miłości w oczach.
- Jesteś cudowna moja Mała - szepnął trącając ją noskiem.
- Uwielbiam jak tak do mnie mówisz. Czuję się wtedy jak... jak bym była kocim wcieleniem Ingrid Bergman...
- A ja wcieleniem Humphrey'a Bogart'a
- I kochamy się jak Rick i Ilsa w ,,Casablance"
- Mogę cię pocałować w czoło Maleńka?
- Jak dzieci, jak dzieci! No i nie pierwszy i nie ostatni raz poszedłem w odstawkę, ale z doświadczenia wiem, że to nie potrwa długo; wówczas znowu usłyszę: - ,,Guido ratuj mnie przed tym potworem!" A ja znowu będę jak Zorro, spowiednik i największa miłość w jednym...
A dzisiaj padało i padało....
och.. jak romantycznie.. <3
OdpowiedzUsuńRenia i Vincencik na razie są na etapie gryzienia się po tyłkach :D
a jej "Zorro, spowiednik i największa miłość w jednym" to Parysek ;)
No proszę, proszę! To znaczy, że Vini jest zazdrosny! :)
UsuńJa wraz ze swoją bandą, pozdrawiamy Waszą bandę ! <3