Przedstawiam naszego nowego członka rodziny, a ściślej mówiąc - kocie dziecko mojej wnuczki Pauliny. Kocie dziecko ma nieco ponad trzy miesiące... chyba. Pochodzi z ogrodowej szopy, gdzie ulokowała ją wraz z rodzeństwem jej kocia mama. Kocia mama doskonale wiedziała, gdzie przynieść kocięta, bo wiedziona kocim instynktem, wybrała szopę stojącą w ogrodzie bardzo dobrych ludzi, dzięki którym ona i czworo maluchów miało wikt i opierunek. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności, kocią rodziną zajmowała się koleżanka mojej Pauliny, która natychmiast zadbała o ich przyszłość, rozgłaszając wieść o maleńkich ślicznotach. Paulina, gdy dowiedziała się, że jest jedno czarne, natychmiast zarezerwowała. No i jest już w domu Bubu Węgielek ! Dziewczynka !
Bubu i jej nowa rodzina przeżyły ciężkie dwa dni... no może trzy. Jazda samochodem, nowe zapachy, nowy dom, pierwsze spotkanie z kuwetą... i kociej mamy brak i rodzeństwa nie ma... inny świat !!
Dzisiaj mogę powiedzieć, że Bubu jest niezwykła! Przede wszystkim niezwykle inteligentna !
Błyskawicznie przyswaja wiedzę, a do tego lgnie do człowieka.
Bubu w czasie pierwszej wizyty u Weta, była bardzo zestresowana i przerażona, ale już w czasie drugiej wizyty, zachowywała się jak dama. Podobnie z jazdą samochodem. Pierwszy raz, to dramatyczne miauczenie, a drugi, to spokój i rozglądanie się z zaciekawieniem dookoła. Z zabawkami również - najpierw lęk, ucieczka, a potem szalona zabawa!
Jestem dumna z Bubu, jestem dumna z moich dzieci ( o matko, jakie dzieci?! ), że tak wiele serca, czasu i cierpliwości włożyły w uczenie Węgielka podstawowych zasad życia z człowiekiem pod jednym dachem - a to nie zawsze jest łatwe i proste, bo nauka i wzajemne kompromisy nigdy się nie kończą, bo każdy dzień przynosi coś nowego i wtedy tylko spokój pomoże i cierpliwość święta.
Jestem jednak spokojna. W razie czego zawsze służę radą.
Najważniejsze jest jednak, że mała czarna istotka - Bubu Węgielek z szopy - trafiła na salony i ma pełną miskę jedzonka i kochających ludzi.
Na koniec niech wiersz Franciszka J. Klimka podsumuje to niezwykle ważne wydarzenie w naszej rodzinie.
ŻYCIE
Ta niezwykła myśl nie jest od prawdy daleka;
towarzyszy nam zresztą już od wielu lat:
Ten, kto ratuje życie jednego człowieka,
ratuje całą ludzkość.
Ratuje cały świat.
A ja dodam, choć sprawi to trochę kłopotu,
bo będę to powtarzał, być może zbyt często:
Ten, kto życie jednemu uratuje k o t u,
uratuje tym czynem swoje człowieczeństwo.
Pięknie to opisałaś. Bubu przyniosła nam dużo radości. Nie zawsze jeszcze rozumiemy jej zachowania, ale ciągle się siebie uczymy. Małgosia
OdpowiedzUsuńDziękuję Małgosiu i muszę powiedzieć, że gdy trzymałam Bubu na rękach, to serce mi drżało z radości. Ona ma coś takiego w sobie, że każe się kochać od pierwszego dotknięcia :)
Usuńpiękne kocie dziecko <3 budową przypomina naszą Neseczkę - oprócz tego, że śliczna, to jeszcze bardzo mądra koteczka jest <3
OdpowiedzUsuńoch, jak mi brakuje takich maleństw, ale za to mam chociaż swoje duże kociaki :*
Dziękuję za odwiedziny. Muszę Ci powiedzieć, że mnie też kociaków brakuje; ich zabaw, szaleństw, bieganiny... i chociaż miewają głupawki, i często zachęcają mnie do wspólnej zabawy, to jednak ma to już inny charakter.
Usuń