poniedziałek, 27 listopada 2017

Takie tam... jesienne pozostałości...





   - No, nareszcie dotarłam do domu, tylko.... zaraz, zaraz....wywaliłam wszystko z torby i nie widzę telefonu... cholera! zgubiłam telefon!
   - Jaki telefon?! - pytam.
   - Jak to jaki?! komórkowy!
   - Chyba się przesłyszałam, kobieto, ogarnij się!
   - No co, ogarnij się! Co ja teraz zrobię bez telefonu?!
   - A co trzymasz przy uchu, gdy ze mną rozmawiasz?!!!
   - Niech mnie cholera! - wrzasnęła.

Śmiałam się do łez!!! Natomiast moja znajoma zaczęła, trochę jakby ze strachem, analizować to, co się stało :
    - Wiesz, to wszystko przez ten automatyzm. Zawsze jak wchodzę do domu,  pierwsze co robię, to wyjmuję z torby telefon... tyle, że dzisiaj zaczęłam z tobą gadać, zanim weszłam do bloku... no i się narobiło.
   - Pan Hilary miał podobny problem - mówię - tyle, że z okularami. Nasz mózg włącza automatycznego pilota i wówczas  potrafi nam płatać różne figle! ...taaak... szczególnie pod te lata  już tak będzie.

Ta rozmowa, nie tylko mnie rozśmieszyła, ale i rozładowała jakieś moje wewnętrzne napięcia, spowodowane kaprysami pogody i ... różnymi złymi wiadomościami.
Cymesik, który jest barometrem moich nastrojów, w mig rozpoznał, że będzie mnie łatwo przekonać o konieczności wyjścia do ogródka, tym bardziej, że właśnie słoneczko wyszło zza chmur. Jemu zawsze ulegnę, bo ten kot ma niezwykłą zdolność przekonywania. I dobrze się stało, bo gdybym nie wyszła, to nie zobaczyłabym pięknego motyla.





Ani pięknie przebarwionych liści  dzikiego wina....


Koty też wyszły, by  poskubać trawkę i rozejrzeć się...



Niestety, mocno rozczarowane, bardzo szybko wróciły do domu. Muszę powiedzieć, że coraz częściej mnie zadziwiają swoim rozsądkiem. No cóż, 7+ swoje robi. Dojrzałe, mądre, zrównoważone... Ech! trochę szkoda!
Na szczęście wciąż uwielbiają się bawić i bardzo się tego domagają, więc musiałam im wynagrodzić krótki pobyt w zimnym ogródku - fajną zabawą w ciepłym domu! Nagle Cymes przerwał zabawę i jak szalony pobiegł na parapet kuchenny... a tam...?
No nieee! To ja już wiem, kto przewraca kocie miski przed domem !



Ten wpis - to już przeszłość. Czas tak szybko leci...

2 komentarze: