poniedziałek, 11 stycznia 2016

Osiem tygodni...





To były ciężkie dni i bardzo trudny egzamin z życia. Najlepiej ten egzamin zdał Cymesik -  co właściwie było do przewidzenia. Ten kot zawsze zachwycał umiejętnością przystosowania się oraz umiejętnością przekonywania wszystkich o swojej wyjątkowości.
Bardzo bałam się o Guida, bo to KOT, którego światem jestem JA, nasz DOM, Hikari i Cymes; reszta zasługuje jedynie na ostrzegające, groźne fuknięcie. O Hikari się nie bałam... a okazało się, że moja nieobecność najwięcej bólu sprawiła właśnie jej. Nie wychodziła z sypialni... czekała.
Guido przez pierwszy tydzień prawie nie jadł, o żadnej pielęgnacji obojga, nie było mowy. Jedzenie ,,mokre'', moje DZIECI– wnuczka,synowa,syn- zanosiły na górę.

Postanowiłam, że koty zostaną same w domu, nie będą nigdzie przewożone i narażane na kolejny stres. DZIECI wpadały codziennie, czasem co dwa dni, żeby dosypać suchej karmy, podać „mokrą'', zmienić wodę i sprzątnąć kuwety. I TAK PRZEZ OSIEM TYGODNI – bardzo długich i ciężkich osiem tygodni, które spędziłam w szpitalu, a właściwie w dwóch szpitalach... neurologia,a potem rehabilitacja... i myślę, że tylko strach o te trzy istotki, mobilizował mnie do życia...
Lekarze przyrzekli mi, że wyjdę na własnych nogach, a nie na wózku, nie wierzyłam, ale wyszłam, co prawda przy chodziku, ale na własnych nogach!

Ostatnia noc w szpitalu była bezsenna. Myślałam o tym, jak mnie przyjmą, czy będą się gniewać, czy mi przebaczą tak długą nieobecność?
Po wejściu do domu, myślałam, że serce wyskoczy mi z piersi... z radości. Boże, jak ja tęskniłam!
Cymuś zatrzymał się na schodach z miną: - to naprawdę Pańcia? Musiałam pieszczotliwie przemówić, żeby go przekonać... a gdy podskoczył do mojej dłoni, wiedziałam, że z nim jest wszystko w porządku. Hikari i Guido w ogóle się nie pokazali. Nie spiesząc się, poszłam na górę, do sypialni, pokonując schody zgodnie z instrukcją obsługi człowieka...
Guido leżał na łóżku. Usiadłam obok, zaczął mruczeć. Oczki brudne, a sierść! Boże zmiłuj! Wyglądał jak baranek, który odłączył się od stada i po latach został odnaleziony!
Guidulku, słoneczko kochane! - przytuliłam się do niego – jak ja sobie z tobą poradzę! Nie jestem jeszcze na tyle sprawna, żeby dać sobie radę z taką ilością zwisających baranich pukli!
No to przywitałam się z dwoma! A gdzie dziewczynka?
Zaszczytu przywitania doznałam dopiero, gdy zostaliśmy sami, gdy DZIECI pojechały do własnego domu. 
Hikari nadal grubiutka, czysta, no może dupencja nie była idealna, niesamowicie ofutrzona, ale sierść piękna i gładka.
Od tego momentu stałyśmy się nierozłączne... gdzie ja, tam ona...

Bardzo szybko okazało się, że moje skarby pamiętają wszystkie nasze rytuały i nasze zabawy.
Stres u Guida i Hikari został wyparty całkowicie i przywrócona radość życia. Pierwsza głupawka i zapasy chłopaków, wyrażone piękną choreografią, rozbawiły mnie do łez, ale doszły też nowe elementy.
Gdy rano wstajemy i schodzimy na dół po schodach, one nie pędzą, one schodzą powoli, stopień po stopniu, często mnie blokują, mówię wtedy: - No bez przesady! Szybciej proszę!
Podobnie jest gdy idziemy spać, ŁAPA PRZY NODZE, NOGA PRZY ŁAPIE!

I to Cymusiowe, pełne troski, spojrzenie: - Tylko bądź ostrożna!

DUŻO ZDROWIA W NOWYM 2016 ROKU

15 komentarzy:

  1. Walentyno Droga... Jak najwięcej zdrowia!!! Na cały Nowy Rok i każdy kolejny!
    Bo i ja dobrze wiem, że to najważniejsza wartość jaką posiadamy...
    Ściskamy mocno Ciebie i kochane Misie: Guido&Hikari&Cymeska <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwio,wiem, że wiesz - dlatego dbaj o swoj kręgosłup.
      Pozdrawiam ciepło Ciebie i Twój zwierzyniec <3

      Usuń
  2. Walentyno ściskam i cieszę się, że będę mogła czytać co u Was. Kama <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Walentyno ściskam i cieszę się, że będę mogła czytać co u Was. Kama <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie :-) Biedne sierotki, biedna Pańcia.Przytulam mocno, mocno całą czwórkę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Eluś... mam zapotrzebowanie na wiele ciepłych słów, ktore mi pomogą odnaleźć siebie.
      Pozdrawiam bardzo serdecznie <3

      Usuń
  5. Dobrze, że jesteś ...
    maga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze Ci nie podziękowałam za piękną pocztowkę świątaczną... codziennie miałam dzwonić i jakoś tak... przepraszam... Buziaki <3

      Usuń
  6. już kilka razy chciałam coś napisać, ale wciąż brak mi słów..
    ściskam!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo się cieszę Walu, że wróciłaś, że miłość do niesamowitej Trójki dała Tobie siłę, one czują wszystko, one wiedzą wszystko.....pozdrawiam serdecznie Inez

    OdpowiedzUsuń
  8. zniknął mój komentarz?!

    jeszcze raz mocno mocno ściskamy, tylko tyle, gdyż słów nam brak..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie Izo, ja też byłam zdziwiona, że nie ma komentarza, a przecież zostałam poinformowana mejlowo...
      Dzięki za uściski i pamięć... zapewniam, że walczę jak mogę. Wiecie, gdyby nie te dwa łobuzy i jedna wariatka, to moja psychika byłaby w kompletnej rozsypce... Pozdrawiam :) <3

      Usuń
    2. wiemy, kochana, wiemy i czujemy tak samo! <3

      Usuń