sobota, 3 grudnia 2016

Michaś! Ty skaranie boskie!




Zawału przez niego dostanę. Ciągle się martwię, że mu zimno, chcę by zjadł w sieni, a nie na zewnątrz, proszę, żeby już wszedł do budki i się ogrzał, błagam, żeby już przestał kontrolować swoje terytorium... wszystkie moje zachęty i prośby - jak grochem o ścianę !
Łobuzowi jajka rosną i jest najmądrzejszy na świecie !

Gdy spadł śnieg, wstałam w nocy, żeby sprawdzić czy nie marznie  i czy nie włożyć mu jeszcze kociego kocyka z polaru, i co widzę?! Michaś gra w piłkę! Na śniegu! Łobuz jeden !
Rano, zamiast najpierw zrobić sobie kawę i dać jeść mojej trójce, to ja - szlafrok na piżamę,kurtkę na szlafrok, kaptur na głowę i lecę na ganek... a tam ... budka pusta! Michasia nie ma! Wołam... nie ma!
Zawsze przychodził... Idę do kuchni, żeby zrobić kawę i pomyśleć. Odsuwam firankę, a naprzeciwko, na wysokim płaczącym cisie, gałęzie jakoś podejrzanie się poruszają. Zakładam okulary i co widzę? Na wysokości ok. trzech  metrów buszuje Michaś! No nieee!!!!

Wracam ze sklepu, idę do śmietnika, bo wiatr furtkę otworzył, a tu nad głową coś mi miauczy.
Michaś na cisie poluje na ptaszki, a może czeka na mnie? Skaranie boskie z tym kotem!

Przedwczoraj, o świtaniu sinym i zamglonym.. to samo! Tańczył z bryłkami lodu, dziwiąc się, że mu znikają pod łapką. Jak takiego kotka zamknąć w domu?





Gdy się już natańczył i przyszedł na śniadanie, wzięłam go na ręce i wniosłam do domu.


Mojego domu, a nie jego apartamentowca... Pokazałam kuchnię, salon. Rozglądał się ciekawie, ale
i miauczał cichutko, a potem zaczął drżeć jak osika.
 - Michasiu, kochanie, już cię stawiam na łapki, już otwieram drzwi...sam zdecydujesz, czy już, czy za chwilę wyjdziesz do swojego świata.
Otworzyłam drzwi, Michasia postawiłam na podłodze i cofnęłam się, dając mu do zrozumienia, że to on decyduje. Liznął kilka razy swój torsik, spojrzał na mnie, zadarł ogonek i wyszedł.
W drzwiach natychmiast się odwrócił, przeciągnął i wskoczył do budki.


Za parę minut zaczął padać, a potem lać deszcz. Jak tu nie wierzyć, że kot to żywy barometr. Moje leniuchy też poszły spać.


3 komentarze:

  1. Uff, nareszcie!!!! Reniu nie zliczę ile się naklikałam w ciągu minionych miesięcy.Słodki Węgielek już śnił mi się po nocach :-)Ale niespodzianka! Michaś jest super facet i rośnie jak na drożdżach.Tylko te jajka co to nie lubią być w domu sa paskudy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Michaś!!!!! Ty pięknoto!!! Małga

    OdpowiedzUsuń
  3. cudowny kocurek!
    chyba trzeba by mu te jajeczka ciachnąć?

    OdpowiedzUsuń